#Rebecka
-Co z nią?- zapytałam kiedy wszyscy przyszli do salonu.
-Podłączyliśmy ją do kroplówki, straciła dużo krwi i jest osłabiona. Powinna dać radę- powiedziała Drug.
-Zabierzmy ją do szpitala- powiedział Night.
-Nie ma mowy- powiedziałam ostro.- Jeśli chodzi o postrzały nigdy nie jeździmy do szpitali. Mogą nas wtedy nakryć- uspokoiłam się trochę pod wpływem dotyku Zayn'a, który teraz mnie przytulał.
-Rozumiem- Li kiwnął głową z uznaniem.
-Jak mała?- zapytałam.
-Śpi- odparła White. Ona, Young, Yeti i Redhear zostali, a reszta BE wróciła do kryjówki.
Mimo pozorów lubię dzieci, ale nie wyobrażam sobie siebie w roli matki. Wstałam i poszłam do pokoju, w którym leżała Melanie. Tyle co wiem z opisu Rebel ma po niej oczy. Otwarłam po ciuchu drzwi i na palcach, ostrożnie podeszłam do łóżka. Tak słodko spała. Usiadłam obok niej i złapałam za małą rączkę, która przez sen zacisnęła się na moim palcu.
-Będę cię strzec, nieważne co się stanie- szepnęłam i ucałowałam ją w czoło. Dziewczynka wypuściła głośniej powietrze i przekręciła się lekko.
-Black- usłyszałam z progu. Zobaczyłam tam Zayn'a. Podszedł do mnie po cichu i stanął obok. Wyswobodziłam się z uścisku dziewczynki i stanęłam przy chłopaku. Moim chłopaku.
-Polubiła cię- uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
-Czy myślisz, że my... że kiedyś...- zaczęłam.
-Ja nie myślę, ja to wiem- pocałował mnie w skroń.- Oczywiście jeśli tylko zechcesz- dodał widząc moje zmieszanie.
-Chcę- powiedziałam patrząc mu w oczy pełne szczęścia.
-Przepraszam, że zakłócam waszą romantyczną chwilę- usłyszeliśmy Death z progu.- Ale Rebel chce z tobą rozmawiać, Black- dokończyła i wyszła.
Danger został z malutką, a ja udałam się do pokoju, w którym leżała przyjaciółka. Weszłam niepewnie rozglądając się po pokoju.
-Cześć- usłyszałam cichy, zachrypnięty głos.
-I jak się czujesz?- zapytałam zamykając za sobą drzwi.
-Podjedź- powiedziała puszczając moje pytanie mimo uszu. Zrobiłam to o co poprosiła. Poklepała miejsce na skraju łóżka, na którym następnie usiadłam- Black, ja wiem, że dla mnie już nie ma ratunku- stwierdziła.
-To nie prawda- zaprzeczyłam. Dziewczyna spojrzała na mnie wzrokiem pełnym bólu i złapała mnie zimną dłonią za rękę.
-Niedługo umrę. Kuli nie da się wyciągnąć, to tylko kwestia czasu- szepnęła.- Proszę cię tylko o jedno...- kontynuowała. Do oczu zbierały mi się łzy.
-O co?- ścisnęłam jej rękę.
-Zaopiekuj się Mel- spojrzała na mnie z nadzieją.
-Oczywiście- uśmiechnęłam się do niej.- Czy Melanie.. czy Tay... czy ona...- już kolejny raz dzisiaj nie mogłam się wysłowić.
-Tak, Melanie jest córką Tay'a- odpowiedziała.- Nie była zrodzona z miłości między nim, a mną. Urodziła się w skutek gwałtu- wyjaśniła przygaszonym głosem.- Na mnie już czas- dodała.
-Co? Nie! Rebel dasz radę. Proszę nie zamykaj oczu...- przytuliłam się do niej.- Nie zamykaj ich!- powiedziałam drżącym głosem.
-Ty i Zayn będziecie wspaniałymi opiekunami dla Mel- szepnęła i zamknęła oczy. Zaczęłam płakać.
-Nie! To nie może być prawda! Rebel... pr.r.roszę. p.p.rze.esta.ń.ń ud.daw.wać- załkałam. Cały czas tuliłam się do, martwego już ciała blondynki.
#Półtora roku później#
-Sto lat! Sto lat!- zaczęliśmy śpiewać przy stoliku. Dziś mała Melanie kończy trzy latka.
Dzisiaj chodziła cała rozbrykana. Wiedziała, że będzie przyjęcie i dostanie mnóstwo prezentów. Teraz stoi na krzesełku i próbuje zdmuchnąć świeczki z tortu. Mimo jej młodego wieku przypomina mi Rebel.
-Huraa!- krzyknęła zadowolona ze swojego sukcesu, którym były zgaszone świeczki.
-A pomyślałaś życzenie?- zagadałam blondynkę.
-Chce, żeby wujek Harry i ciocia Tasha już wrócili- powiedziała i uśmiechnęła się.
Harry i Tasha są w podróży poślubnej. Tak, to prawda- są już małżeństwem. Ale najlepsze jest to, że Dolores i Louis biorą ślub za miesiąc, a Timothy i Samantha są pół roku po.
-Mel, mamy coś dla ciebie- zaczął Liam podchodząc do niej z Lottie. Mała zaczęła skakać i wymachiwać rączkami śpiewając piosenkę, którą uczył ją Zayn.
-Zaczęło się- westchnęłam z uśmiechem. Ma bardzo ładny głos. Lubię słuchać jak śpiewa, a szczególnie, gdy tworzy duet z moim chłopakiem. Kiedy Melanie rozpakowywała prezenty zadzwonił dzwonek do drzwi. Już chciałam wstać, ale Tim wyprzedził mnie i kazał spokojnie siedzieć.
-Niespodzianka!- krzyknął kędzierzawy z blondynką wpadając do salonu.
-Hajjy! Tasia!- zapiszczała Melanie i pobiegła w stronę dwójki nowożeńców.
***
Zmęczona rzuciłam się na łóżko. Ten dzień był wyczerpujący. Jest trochę przed pierwszą w nocy, a Mel niedawno zasnęła. Dziś zdecydowanie największym wyzwaniem było jej uśpienie. Na początku zapowiadało się lekko, ale kiedy Mała powiedziała, że są jej urodziny i ona zadecyduje kiedy pójdzie spać, Niall'owi wymsknęło się, że już teoretycznie minęły rozpoczęło się piekło. Horan oczywiście dostał przez łeb od Sky. Na szczęście się udało.
Poczułam jak obok mnie materac ugina się pod ciężarem czyjegoś ciała. Chwilę później ciepła dłoń zaczęła kręcić różne kształty na moim brzuchu, a wilgotne usta składać delikatne pocałunki na odsłoniętym ramieniu.
-Zayn...- westchnęłam pod wpływem pieszczot.
-Tak, kochanie?- wymamrotał między pocałunkami.
-Jestem zmęczona- odwróciłam się w jego stronę, tak żeby zaprzestał swoich czynów. Napotkałam jego czekoladowe oczy i splotłam nasze dłonie. Ze zrozumieniem kiwnął głową i ucałował mnie w czoło.- Pamiętasz jak mówiłam ci, że kiedyś tańczyłam?- zapytałam.
-Jak najbardziej- uśmiechnął się. Podniosłam się na łokciu i spojrzałam na niego.
-I, że musiałam przestać przez kontuzję..?- ciągnęłam. Zayn już nieco zdezorientowany usiadł na przeciwko mnie po turecku, więc dla wygody zrobiłam to samo.
-Do czego zmierzasz?- zapytał unosząc prawą brew do góry.
-Znalazłam pracę- uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Jaką?- zapytał twardo.
-Tutaj w okolicy jest szkoła typowa dla artystów. Będę uczyła tam tańca- wyjaśniłam czekając na jego reakcję. Poczułam jego silne ramiona oplatające moje ciało.
-Jeny, tak się cieszę- wyściskał mnie. Moje mięśnie od razu się rozluźniły, a ręce opatuliły go w pasie.- Ale musisz mi coś obiecać- puścił mnie i spojrzał w oczy.
-Co takiego?- lekko się przestraszyłam.
-Poszukamy odpowiedniego chirurga. Potrzebna ci operacja na tą kontuzje i wtedy wszystko będzie dobrze- wyjaśnił.
-Ale po co? Jest dobrze jak jest- wzruszyłam ramionami.
-Po operacji będziesz całkowicie sprawna i nie trzeba będzie się martwić o pogorszenie stanu- potarł moją dłoń.
-Obiecuję- westchnęłam. Mimo tego iż byliśmy zmęczeni naszła nas ochota na nie małe figle.
* Miesiąc później *
Muszę przyznać, że praca w tej szkole jest bardzo przyjemna. Moi podopieczni są bardzo zorganizowana grupą. Jak do tej pory wszyscy się ze sobą świetnie dogadują. Właśnie siedzę w naszej sali z lustrami i czekam na spóźnioną Elisabeth.
-Już jestem- do pomieszczenia wpadła dziewczyna z rudą burzą loków na głowie.- Strasznie cię przepraszam, ale musiałam jeszcze odprowadzić młodszego brata do kolegi- wytłumaczyła się i zaczęła rozgrzewać.
-Nie ma sprawy, mam dużo czasu- uśmiechnęłam się do niej. Chwilę później dziewczyna miała zaczynać swój układ, ale musiałam ją zatrzymać.
-Przepraszam cię, muszę iść na chwilkę do łazienki. Poćwicz jeszcze, a ja zaraz wrócę- przeprosiłam ją i szybkim krokiem powędrowałam do toalety. Mieszało mnie w brzuchu i strasznie mdliło. Kucnęłam przed ubikacją i do muszli zwróciłam swój dzisiejszy lunch.
Od kilku dni mam nudności i często wymiotuję. Muszę udać się do lekarza, ale sama, bo nie chcę nikogo zamartwiać.
Po wypłukaniu ust i umycia rąk wróciłam do sali.
-Już jestem, możesz zaczynać- uśmiechnęłam się i stanęłam pod ścianą uważnie przyglądając się ruchom dziewczyny.
Po kilku minutach Beth wyłączyła muzykę i podeszła do mnie z niepewną miną.
-Dziewczyno to było genialne!- pochwaliłam ją.- Uczeń przerósł mistrza- zaśmiałam się, a Ruda mi zawtórowała.
-Zdałam?- zapytała niepewnie.
-Ty się jeszcze pytasz?- uniosłam brew do góry.- Oczywiście, że tak. A teraz wybacz, ale czas już się zbierać.
W domu jak zwykle byłam pierwsza. Chłopaki są w warsztacie, który założyli pół godziny drogi od naszego domu. Tasha uprzedzała, że idzie z Lottie i Samanthą do kawiarni, podobno znalazły pracę. Melanie jest w przedszkolu, a o 13 ma być w domu, więc ktoś już musiał po nią iść. Strzelam, że Dolores i Wasylisa. I tak oto ja, zatroskana przyjaciółka, dziewczyna i opiekunka wylądowałam przy garach.
Kiedy krokiety ze szpinakiem były już prawie gotowe dostałam SMS'a od Zayn'a, że już wyjeżdżają z warsztatu i przy okazji zgarną dziewczyny. Czyli droga powrotna zajmie im dwa razy więcej czasu niż zwykle.
Szybko nakryłam do stołu i poszłam wziąć szybki prysznic. Przebrałam się w czyste ciuchy, uczesałam w koka na czubku głowy i zbiegłam na parter do jadalni. Na stole postawiłam dwa duże talerze; jeden z krokietami ze szpinakiem, a drugie były z mięsem. W wielkiej misie był czerwony barszcz, a w drugiej gulasz. Trzy miseczki z surówkami, różne przystawki, dzbanki z sokami i dodatkowe sztućce z serwetkami. Za dobrze mają ze mną.
***
Po tym sytym obiedzie musiał oczywiście ktoś posprzątać. Na szczęście nie ja, tym razem padło na Niall'a, Harry'ego i Dolores. Reszta siedziała w salonie. Mel bawiła się na podłodze samochodami. To dziwne, ale sama sobie takie wybrała. Po chwili dołączył do niego Liam z Lottie i Sam.
Poczułam ucisk w żołądku, więc przełknęłam głośno ślinę i złapałam się delikatnie za brzuch.
-Wszystko dobrze, kochanie?- zapytał Zayn pocierając swoją ręką moje lewe udo.- Zrobiłaś się strasznie blada- stwierdził przyglądając mi się.
-Tak, to tylko chwilowy skurcz żołądka.
Zaraz mi przejdzie- uśmiechnęłam się delikatnie. Jednak pomimo moich zapewnień wcale nie czułam się lepiej. Dopadły mnie nudności.
-Na pewno?- przykułam uwagę Tashy.
-Wybaczcie na chwilę- powiedziałam i szybkim krokiem udałam się w stronę toalety. Gdy byłam na miejscu, zamknęłam za sobą drzwi na klucz i upadłam na kolana przed sedesem. Znów wymiotowałam. Kiedy skończyłam spuściłam wodę, wypłukałam usta i umyłam twarz.
-Rebecka?- usłyszałam zza drzwi.
-Już chwilka- wymamrotałam i otworzyłam drzwi. Stał tam Zayn.
-Słyszałem jak wymiotowałaś- powiedział.
-Musiałam się czymś zatruć- wzruszyłam ramionami i poszłam z nim w kierunku salonu.
-Kilka dni temu?- wtrąciła się Drug.- Wszystko słyszałam- wyjaśniła. Usiadłam zrezygnowana na kanapie.
-Mamuś? Cjo sie dzieje?- Melanie do mnie podeszła.
-Sama nie wiem- moje usta wygięły się w grymas, który pewnie trudno rozszyfrować.
-Czy ty i Zayn ostatnio...?- zapytała Lottie.
-Lottie!- mój chłopak ją zbeształ.
-Tak, ostatni raz chyba miesiąc temu- odpowiedziałam.
-Rebecka jeszcze dziś idziemy do ginekologa- powiedziała Wasylisa.
______________________________________________________
Znów muszę Was przeprosić :(
Nie dodawałam rozdziału prawie dwa miesiące ;/ Przepraszam, że bez obrazków.
Nie jestem w stanie określić kiedy będą dodawane rozdziały.
Proszę tylko o cierpliwość :)
Teraz pytanie decydujące do was:
Czy Rebecka ma być w ciąży?
Kocham Was :*